Ten dodatek wygląda jak blueprint do nadchodzącego Stranger of Paradise. Gameplay jest bardzo zbliżony, chociaż sama gra dużo łatwiejsza i nie jest Soulslike.

Ogólnie nic ciekawego.

Zagrałem tylko parę godzin żeby sprawdzić. Nie siadło mi. Mechanicznie czy graficznie nawet spoko, jak na tak starą grę, ale nie podoba mi się fabuła i czerstwe dialogi. Wolę poświecić swój czas na inną grę.

Mówi się, że do trzech razy sztuka. Potrzebowałem trzech podejść do BioShocka, żeby przejść dalej niż pierwszy etap i ostatecznie grę ukończyć.

Jako shooter, zwłaszcza, że jest starą grą, nie porywa. Gdyby w grze nie było fabuły (i wcale nie jest to, moim zdaniem, jakieś mistrzowskie dzieło) w postaci audiologów i transmisji radiowych, to na pewno bym jej nie ukończył. A tak to była przyjemna, ale mesjasz nie nadszedł.

Ogólnie przyjemna produkcja, nie powiem jednak, że obowiązkowa.

2021

Lake to taki biedny DONTNOD. Na początku bardzo mi się podobało, włącznie z rozwożeniem listów i paczek. Gra jest paradoksalnie (bo jest krótka) za długa i jeżdżenie pocztową furgonetką od połowy gry zaczęło mnie nużyć. Brakuje rockstarowego sznytu – kierunkowskazów w samochodzie, deszczu, który rzeczywiście moczy pojazdy i ubrania. Bohaterka nie stawia flagi w typowych amerykańskich skrzynkach pocztowych po włożeniu do nich listów. Jak dostarcza się paczkę do domu, w którym nie ma fabularnego NPC (czyli 95% dostaw), to nigdy nikogo nie ma w domu i po prostu paczkę zostawia się na werandzie. Takie małe szczegóły, gdyby były zaimplementowanie, sprawiłyby, że te nudne czynności chciałoby mi się powtarzać przez całą grę, a nie tylko pół gry – jak w Death Stranding.

Na gruncie przygodówkowym (postaci, dialogi, osobiste refleksje i dramaty) jest ok, ale ostatecznie wszystko rozchodzi się po kościach. Mnie nie wzruszyło, nie ucieszyło, nie wywołało emocji.

Zaczynajac grę miałem prawie ochotę jej wystawić maksymalną notę, a skończyło się na określeniu „niezła”.

Z jednej strony ciekawy zabieg zrobienia strzelanki z Final Fantasy. Z drugiej techniczne drewno i dziwaczne sterowanie. Przypomniało mi się dlaczego ogólnie FF XV mi się za bardzo nie podobało.

Historyjka byłaby ciekawa jakby miała jakąkolwiek głębię. Mam wrażenie, że to już było.

Meh.

Niezłe, krótkie doświadczenie. Bardzo prosta i liniowa konstrukcja. Dla mnie to było bardziej tech demo, które można zaprezentować wydawcy jako propozycję dla stworzenia gry niż właściwa gra. Czuję spory niedosyt.

Przyjemnie jest się wcielić w rolę najlepszego detektywa świata, można stanąć przed lustrem i powiedzieć I’M BATMAN! ;)

Moja ulubiona gra z trylogii Ezio, podobała mi się znacznie bardziej niż AC II, która była nudnawa i zdaję sobie w pełni sprawę z tego, że to niepopularna opinia. Pozostaje mi powiedzieć "deal with it". :) Niestety wiele więcej nie napiszę, bo grałem w to wiele lat temu.

Nieukończona z uwagi na game breaking buga w jednej z sekwencji animusa, przeszedłem jednak większość gry. Bardzo żałuję, ponieważ mi się podobało, a bug uniemożliwił ukończenie tego tytułu.

Niezły pomysł, podobało mi się jak gra na bieżąco reagowała na nasze poczynania. Jest to w gruncie rzeczy trochę nieliniowa przygodówka point & click (nawet w sterowaniu), a ja akurat lubię przygodówki. Jednakże nie dziwię się, że tyle osób się od niej odbiło, bo na trailerach tego nie widać.

Plusy:
+ pomysł
+ voice acting

Minusy:
- troszkę drewniane sterowanie i animacje (ale indyk...)
- powtarzanie niektórych sekwencji bywa lekko męczące

Bardzo ładna grafika — to wychodzi na pierwszy plan tuż po odpaleniu gry. Wręcz nie spodziewałem się takiej oprawy graficznej na Switchu.

Ta gra jest jak interaktywny serial anime, walka jest miodna przez większość czasu aż pod koniec nie wkrada się spora powtarzalność — te same sekwencje, ci sami przeciwnicy, mocny recykling.

Główna fabuła jest ok, nic odkrywczego i zaskakującego, ale na potrzeby gry akcji daje radę. Zadania poboczne natomiast to dramat. Gra popełnia największy grzech, czyli jest NUDNA. O ile walka jest super, to liniowe śledztwa i małe fedeksy dla NPCów powodowały, że nie chciało mi się grać. Ostatecznie wymiękłem i stwierdziłem, że gra jest po prostu zbyt długa, a ja się męczę z aktywnościami, na które nie mam ochoty. Grałem przez ponad 20 godzin i przeszedłem większość gry (jakieś 3/4), dlatego pozwalam sobie wystawić ocenę.

This review was written before the game released

Wrażenia z dema. Początkowo się prawie odbiłem po kwadransie, ale zacisnąłem zęby i mi się zaczęło naprawdę podobać. System walki jest interesujący, chociaż nie udało mi się ani razu świadomie skorzystać z tzw. ability combos. Nie było tego w tutorialu, opis w UI jest lakoniczny.

Gra jest BRZYDKA. Ale tak naprawdę brzydka. W trybie 60fps wszystko jest rozmazane, a w trybie 30fps klatki mocno szarpią.

Ostatecznie gra męczy. Walka, walka, walka. Eksploracja nie jest ciekawa, ponieważ lokacje są nijakie. Brakuje fabuły, bohaterowie się prawie nie odzywają, a to co mówią jest zapychaczem bez znaczenia. Bez fabuły na poziomie Final Fantasy nie będzie mi się chciało w to grać.

Podstawka mi się nie podobała, jestem znanym hejterem oryginalnego Spider-Crapa z PS4. ;) Moim głównym zarzutem do tamtej gry była masa śmieciowych aktywności pobocznych (pamiętam oczyszczanie smogu) oraz bardzo kiepski (subiektywnie) antagonista. Walka też mi średnio szła (jestem fanem Batmana). Całość mnie wymęczyła, chociaż ukończyłem, ale odzwierciedla to moja ocena tamtej gry.

Miałem problemy z pierwszym egzemplarzem PS5, a teraz udało mi się kupić drugi i wziąłem na tapet Moralesa nie dlatego, że miałem ochotę w niego grać, tylko dlatego, że był dobrym tytułem testowym, żeby przekonać się czy z nową konsolą jest wszystko w porządku. Nastawiłem się więc na powtórkę z „rozrywki”.

Pomyliłem się. Okazało się, że Miles Morales istotnie jest Spider-Manem, ale jest też grą mniejszą, bardziej skupioną. Gra oddaje w ręce gracza nowe moce, które bardzo przydają się w walce i czynią ją ciekawszą. Aktywności poboczne są oczywiście w dużej mierze powtarzalne, ale jest ich niewiele i generalnie robiło się je przyjemnie. Podobnie jak w Days Gone, jeżeli robienie „obozów” jest ograniczone, to mnie nie męczy.

Misje poboczne (niebieskie) były interesujące, czasem humorystyczne (kot Spider-Man) i dobrze wpasowują się w komiksową tematykę. Podczas większości czynności, czy to latanie po mieście, czy tłuczenie zbirów postaci (nie tylko Miles) prowadzą ironiczną wymianę zdań — bardzo przypomina mi to komiksy, które czytałem jako nastolatek. Nawet misja z łapaniem gołębi dla Howarda mi się tym razem podobała.

Tym razem mamy do czynienia z interesującym przeciwnikiem z realnymi motywami działania i skomplikowaną relacją z głównym bohaterem gry. Podobnie interesująca jest plejada bohaterów pobocznych — rodziny i przyjaciół Milesa.

Nowy Jork w okresie świątecznym wygląda super, grafika w tej grze urywa d…, największe wrażenie na mnie zrobił RT (odbicia nawet w karoserii samochodów czy mikrofalówce). Cutscenki były świetnie wyreżyserowane, sceny akcji i superbohaterskich pościgów po mieście były NIESAMOWITE.

Dlaczego nie maksymalna ocena? Głównie ze względu na aktywności poboczne, które tak jak napisałem są ok, ale jednak mogłoby ich nie być. Żeby mi się to w pełni podobało, to np. musiałoby być tylko dwie bazy Undergroundu, każda o innym układzie, innym celu i z inną fabułą. Czyli de facto najlepiej jakby był to wątek główny. Cóż, po prostu nie lubię repetycji.

Polecam i osobiście czekam na Spider-Man 2.

Od razu przyznam, że byłem na wstępie uprzedzony do tej gry ze względu na recenzje i oceny jakie zebrała. Bodajże kojarzę tylko jedną pozytywną recenzję (z serwisu TechRaptor) i która poniekąd skłoniła mnie do zakupu i dania szansy Twin Mirror.

Powiedziałbym, że jest to średniaczek. Początek (a raczej spora część) gry był rzeczywiście taki nijaki. Słowem -- nudny. W drugiej połowie gry zmienia się na chwilę miejsce akcji i w tamtym momencie podobało mi się wszystko. Ciekawsza zagadka, ciekawsze postaci, ciekawsze zadanie postawione przed głównym bohaterem. Gra nawet wizualnie wyglądała lepiej.

Właściwie wszystkie zagadki z Mind Palace, w których należy odkryć poszlaki i poukładać ciąg wydarzeń są interesujące. Podoba mi się, że można na bieżąco oglądać przebieg wydarzeń widząc jak się zmienia sytuacja w "miejscu zbrodni" (że się tak wyrażę) kiedy podmieniamy jedną lub więcej zmiennych (np. czy kierowca samochodu był trzeźwy, pijany czy nieprzytomny). Bardzo fajnie to działa. Szkoda, że jest tego tak mało i szybko się kończy.

Dla mnie jest to najsłabsza gra przygodowa w dorobku DONTNOD, z LiS nie może stawać w szranki (chyba nic nie może), a jeżeli już miałbym zrobić takie porównanie, to do moim zdaniem najsłabszego w serii Before the Storm. Nadal jednak wybrałbym BtS ze względu na Chloe i Rachel oraz nawiązania do pierwszej gry z serii Life is Strange.

W Twin Mirror zagrać można, najlepiej kupić na przecenie.

Plusy:
+ przepiękna ręcznie rysowana grafika, gra wygląda jak wysokobudżetowy film animowany
+ ładna muzyka
+ dobrze napisane i odegrane dialogi

Minusy:
- brak gry w grze, jest to w zasadzie Visual Novel, a gra jest długa
- bardzo kiepskie QTE mające tylko jeden schemat, zupełnie niepotrzebne i nic nie wnoszące do rozgrywki — domyślam się, że miało przeciwdziałać ogólnemu wrażeniu braku gameplayu, ale w praktyce nie pomaga

Ogólnie solidna i interesująca pozycja, ale gry tutaj niewiele. Można potraktować jako lekko interaktywny serial.

To miało być Deliver Us the Moon w VR, ale nie było. Przeszedłem chyba prawie całą, ale straciłem zainteresowanie i nie chcę ciągnąć na siłę.